Nasza historia
GENEZA POWSTANIA SCHRONISKA ŚW.BRATA ALBERTA
Początki schroniska w Pępicach sięgają daty 23 marca 1983 r. Wtedy to Janina i Szymon Winiarzowie pod namową swych synów a jednocześnie braci zakonnych przyjęli pierwszego podopiecznego będącego mieszkańcem jedynego w Polsce schroniska przy ul. Lotniczej we Wrocławiu. W 1984 r. państwo Winiarzowie oddali swój dom-dorobek całego życia-Towarzystwu Pomocy im. św .Brata Alberta tworząc tym samym oficjalnie pierwsze schronisko w domu prywatnym, pierwsze na wsi , pierwsze i jedyne prowadzone przez trzech braci rodzonych a jednocześnie zakonnych , mówiąc prosto braci jednej krwi i jednej reguły. W 1986 r. br. Ryszard rozpoczął starania w celu założenia Koła Brzeskiego Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta co jeszcze tego roku zakończyło się sukcesem .Od dnia założenia opiekunami są Bracia Pocieszyciele z Getsemani , a Janina i Szymon Winiarzowie biorą czynny udział w jego tworzeniu .Swój ogromny wkład wnoszą także pracownicy koła oraz wolontariusze. W roku 2008 Koło Brzeskie uzyskało osobowość prawną.
ZGROMADZENIE BRACI POCIESZYCIELI Z GETSEMANI
Aby otoczyć bezdomnych stosowną i stałą opieką duchową w schronisku w Pępicach zostaje powołane do życia i erygowane przez Kurię Archidiecezji Wrocławskiej Zgromadzenie Braci Pocieszycieli z Getsemani do którego wstępują synowie p. Winiarzy: br. Andrzej ,br. Ryszard ,i jako kapłan o. Zbigniew . Przez pewien czas posługuje również br. Antoni Wilga. Utworzenie placówki było zgodne z wyraźną sugestią Ks. Kardynała Henryka Gulbinowicza, który chciał temu miejscu nadać wymiar formalno-prawny. Getsemani jest to miejsce w Ogrodzie Oliwnym ,gdzie Pan Jezus modlił się przed pojmaniem i męką .W ciężkiej dla siebie chwili pozostał sam, bo Apostołowie posnęli. Trzykrotnie budzi ich mobilizuje do czujności i modlitwy, ale bezskutecznie. Należący do Zgromadzenia mają zrobić wszystko , aby Jezus nie pozostawał sam w drugim człowieku. I tak jak kiedyś Jezus w Getsemani leżał przywarty do ziemi cierpieniem , tak i dzisiaj nadal leży na ulicach naszych miast w drugim człowieku i nie może pozostać sam. I jak to zaznaczył nasz święty patron , nie jest to kwestia dobroczynności ale sprawiedliwości. Staramy się zatem pocieszyć cierpiącego Jezusa w drugim człowieku, pozostawionym przez innych na ulicy, przytłoczonym ciężarem życia i własnej słabości żebrzącym o miłość.